Czworobok na wesoło

2017-12-07

Na czworoboku spędza się zaledwie kilka minut, ale w tym stosunkowo krótkim czasie może się bardzo wiele wydarzyć. Wyjazdy na zawody nie zawsze idą zgodnie z planem. Jak wygląda przeciętny przejazd na czworoboku większości zawodników? Właśnie tak:

A jak „AAAAAA zaczęło się!”

Jeśli wydaje Ci się, że w chwili wjazdu na czworobok wszyscy na Ciebie patrzą, że sędziowie ostro mierzą Cię wzrokiem, że nie poruszasz się po linii prostej i „po co Ci to było”, to… Nie jesteś sam! Takie myśli przemykają przez głowę właściwie każdego jeźdźca zaczynającego program ujeżdżenia. A przecież można było myśleć o swojej łydce, ustawieniu głowy konia i co najważniejsze – pamiętaniu programu!

X jak krzyżyk na drogę

To dopiero początek programu, pierwsze zatrzymanie, a już kątem oka dostrzegasz trenera zgrzytającego zębami. Sędziowie patrzą na Ciebie bez wyrazu. Musisz podjąć szybką decyzję. Poprawić to zatrzymanie czy nie? No więc poprawiasz, a Twój koń zasługuje na pierwszą nagrodę za ten ruch. Nie, nie w konkursie ujeżdżenia. W konkursie tańca towarzyskiego, za doskonałą sambę.

C jak „Czy to było w prawo, czy może w lewo?”

To pytanie nurtuje chyba każdego jeźdźca na czworoboku. Do tej pory było łatwo (głownie dlatego, że był to zaledwie wjazd i zatrzymanie), ale prawdziwe schody zaczynają się po ruszeniu z X. W głowie pojawia się wtedy wszystko: niedomknięte drzwi boksu, zaginający się plastron, kosmyk włosów uciekający spod kasku, a nawet wczorajsze śniadanie. Później następuje wielka pustka i jeździec ma 50% szans na dobry zakręt. Więc jak to w końcu było? W prawo czy w lewo?

E jak „Eh, już wiem, że to nie wyjdzie…”

Nawet dobra pamięć jeźdźca i świetnie wyuczony (w teorii) czworobok nie dają gwarancji sukcesu, który przecież tak skrupulatnie planowało się w trakcie treningów. Tak jest, pamiętasz! Musisz wykonać ten element w tym miejscu! Przygotowujesz się, zaczynasz iiii… już wiesz, że nie wyjdzie tak, jak powinien.

K jak „Kurka wiórka, zapomniałem o zagalopowaniu!”

Na świecie jest tyle przyjemnych dźwięków, tyle dobrych sygnałów. Dzwonek do drzwi, kiedy dostawca pizzy przywiózł Twój przysmak (z podwójnym serem), dzwonek na przerwę po bardzo długiej (na pewno dłuższej niż 45 minut!) i jakże nudnej lekcji matematyki, dzwoniący telefon, kiedy Twoi przyjaciele chcą z Tobą porozmawiać. Tak, na świecie jest całe mnóstwo dobrych dzwonków. A Tobie musiał przytrafić się dzwonek od sędziego i krótka uwaga „Miało być zagalopowanie!”.

P jak pierwsze nieposłuszeństwo

Znasz to uczucie, kiedy koń stawia opór przy zatrzymaniu? Chyba każdy je zna. A znasz takie, kiedy to, co miało być efektownym zatrzymaniem staje się zatrzymaniem na dwóch nogach? Wszyscy łapią się za głowy i wstrzymują oddech, sędziowie skrupulatnie odnotowują ten nieprzyjemny incydent, Ty w głowie układasz testament, a koń… Cóż, jest z siebie bardzo dumny. Jako jedyny pokazał element Hiszpańskiej Szkoły Jazdy!

M jak „Mało tego dodania”

Docierasz do litery, w której masz zacząć wydłużenie wykroku, ale już czujesz, że koń jest nadpobudliwy. Pozwolić mu się rozbiegać i zaryzykować słynną uwagę „Biegnie” w arkuszu? Czy lekko go wstrzymać, mając na uwadze to, że ten ruch nie pokaże możliwości konia? Oto jest pytanie… Ostatecznie decydujesz się na to drugie, chcąc zachować resztki kontroli nad koniem (przynajmniej dopóki nie opuścicie czworoboku). A sędzia na to: „Mało było tego dodania”…

S jak spłoszenie przy budce sędziowskiej

Wydawało Ci się, że jesteś zestresowany? Że większego stresu na czworoboku nie można już przeżyć? Spróbuj w takim razie przejechać obok budki sędziowskiej na swoim młodziaku. Być może to sędzia krzywo na niego spojrzał, być może nie spodobały mu się wystawione obok budki nagrody i puchary, a może to szranki nagle zaczęły kąsać w pięty. W chwili, gdy robisz nieplanowaną serpentynę ze swoim koniem-wypłoszem właściwie zapominasz o planie godnego zaprezentowania się tuż przed sędziowskim nosem. A te nagrody, których się przestraszył? Nie musi się bać, i tak ich nie dostanie!

G jak „Gorzej już było, teraz będzie tylko lepiej”

Ostatnie zatrzymanie niemal zawsze łączy się z mocnym postanowieniem poprawy. Zamiast wyciągnąć rękę w bok i się ukłonić, masz ochotę raczej bić się w pierś przed trenerem. Następny czworobok będzie dużo lepszy, teraz weźmiecie się ostro do pracy! Ale najpierw dajmy koniowi dzień wolnego, później pojedźmy w teren, a na właściwy trening jeszcze przyjdzie czas.